Kocham i nienawidzę – tak pokrótce można by nazwać moje odczucia w stosunku do mojej ulubionej aplikacji social media, czyli Instagrama w 2018 roku (edit: odczucia w 2019 pozostały takie same. Jestem jak widać stała w uczuciach…). Jeszcze rok temu uważałam, że jest to najlepsze medium do kontaktu artysty z odbiorcami. Czy nadal tak uważam? Żeby dokładnie opisać „za i przeciw” musimy odbyć podróż w czasie i wcale nie potrzebujemy do tego mostu Einsteina-Rosena.
Wehikuł czasu – Instagram 2012
Jest 12 czerwca 2012 r kiedy odpalam Instagrama po raz pierwszy. Podoba mi się w nim wszystko: od logo z retro aparatem, przez bardzo prosty interfejs, po filtry, które zamieniają brzydkie, ziarniste zdjęcia z telefonu w obrazki, na które niemal da się patrzeć 😉
Główną rolę grają zdjęcia. Opisy nie przytłaczają, nie zalewa mnie też tłum bliższych i dalszych znajomych, jak na FB. Jestem zachwycona i zapełniam swoje konto prywatne zdjęciami szkiców, kadrami z ogródka i innymi kolorowymi momentami, którymi chcę się podzielić tylko z niewielkim gronem znajomych.
Szybko zauważam obecność ulubionych ilustratorów i również moje konto staje się publiczne. Prywatne zdjęcia zastępuję ujęciami z procesu malowania, okładkami zilustrowanych przeze mnie książek. Coraz częściej pstrykam aparatem zamiast telefonem.
Używam Instagrama zarówno do promocji mojej działalności, jako ilustratorka, jak i podglądania ulubionych twórców, czasopism, marek. Słowem, mimo uczulenia na wszelkiego rodzaju reklamy w internecie, sama obserwuję konta, które reklamują swoją działalność i jest mi z tym bardzo dobrze – bo te treści mnie interesują i mam ochotę je oglądać.
Instagram daje też możliwość zajrzenia innym użytkownikom przez ramię, gdzie na zasłanym kartkami i farbami biurku rodzi się ilustracja. Albo na backstage fotograficznej sesji. Okazuje się że wnętrze, które widzimy na gotowej fotografii, jest tylko wycinkiem większej, wcale nie tak idealnej, przestrzeni. Jeszcze nie panoszą się wszędzie wymuskane stylizacje, a bałagan na biurku znanego artysty w niczym nie odbiega od mojego artystycznego armagedonu.
Czuję się tam świetnie! Do czasu… aż Instagram zostaje zakupiony przez Facebooka za okrągły miliard dolarów i zaczynają się zmiany.
Dobra zmiana
Zmiany to naturalna kolej rzeczy. Te, które wprowadza Fb z początku naprawdę mi się podobają, do tego stopnia, że przełykam pojawiające się coraz częściej w feedzie reklamy.
W zamian dostaję:
- komunikator (Direct Message) – możliwość przesyłania wiadomości tekstowych, video, głosowych (duża oszczędność czasu!) i zdjęć
- bezpłatną opcję przełączenia na konto firmowe, co daje podgląd statystyk. Mimo upośledzenia matematycznego mam do nich szczególną słabość. Możemy podejrzeć nie tylko statystyki konta, ale także poszczególnych postów, relacji Insta Stories, czy filmów IGTV. Możesz się z nich dowiedzieć między innymi, gdzie wyświetliły się one Twoim obserwującym, jakie reakcje wzbudziły, ile osób zapisało Twój post i etc.
- wzrasta też rola Bio – to przestrzeń na Twoim profilu, tuż pod ikoną ze zdjęciem profilowym. Tam krótko możesz opisać kim jesteś, czym się zajmujesz, podać link do wybranej strony i dodać hashtagi pasujące do zawartości Twojego konta. Warto napisać coś więcej inż: Hania 29, lubię kawę i Tomka. To miejsce raczej miejsce w którym lepiej powiedzieć kim jesteś i czym się zajmujesz. Spróbuj zainteresować odwiedzających sobą i tym co robisz
- możliwość dodania kilku zdjęć w jednym poście (slideshow)- znika problem wyboru pomiędzy dwoma bardzo fajnymi ujęciami tego samego tematu – możemy je pokazać w jednym poście. Serię zdjęć można wykorzystywać na różne sposoby. Lubię oglądać komiksy w tej formie lub proces powstawania ilustracji
- publikowanie postów widocznych tylko dla bliskich znajomych – co pozwala prowadzić konto publiczne i prywatne jednocześnie!
- śledzenie nie tylko kont, ale i hashtagów, zdjęcia otagowane obserwowanymi hashtagami ukazują się w feedzie
- mnogość filtrów, animowanych nakładek na video w InstaStories – straciłam sporo czasu na zabawie z nimi, przyznaję się!
- możliwość zapisywania i gromadzenia w folderach postów, które mnie interesują (czyżby podkopywał teraz Pinteresta? 😉 – używam namiętnie
- InstaStories – krótkie (10s) relacje, które naprawdę polubiłam! Znikają po 24 h, więc można pokazać trochę więcej i odważniej z tego, co dzieje się „za kulisami” (pozamiatały Snapchata). To jedna z moich ulubionych funkcji Instagrama. Pozwala nawiązać bliższe relacje z odbiorcami, co ułatwia możliwość przeprowadzenia ankiety, wezwania do zadania pytania. Obserwujący mogą odpowiedzieć na relację przez prywatną wiadomość lub wybierając jedną z kilku proponowanych emotek. Emotki to szybki i nie wymagający sposób, by dać znać ulubionemu twórcy, że obchodzi Cię jego wiadomość. Animowane gify są szybkim i zabawnym sposobem ożywienia zdjęć. Do relacji warto też dodać hashtagi i lokalizację, by dotrzeć poza krąg osób, które już nas obserwują. Dzięki temu, że większość Insta Stories (zamiennie zwanych „relacjami”) powstaje pod wpływem chwili, można odnaleźć w nich więcej autentyczności niż w wymuskanych postach w feedzie (jaki jest polski zamiennik tego słowa?). Jeszcze bardziej bezpośredni kontakt zapewniają relacje na żywo, które można na bieżąco komentować, a nawet do nich dołączyć (ekran dzieli się na pół: super forma dla wywiadów). Wszystko yo służy nawiązaniu relacji z osobami, które obserwujemy. Choć to nadal tylko złudna namiastka jednostronnej znajomości 😉 Nie rozwodząc się nad tym tematem dłużej powiem, że Insta Stories znacznie ożywiły kontakty z osobami, które mnie obserwują. Pozwoliły poznać ich zdanie na różne tematy (cenne!). Koniecznie zapoznaj się z tą funkcją! Warto wysmarować odrębny post na temat Insta Stories – jak myślisz?
- wyróżnione Insta Stories – jest możliwość dodania aktualnych, a także już nieaktywnych relacji do wyróżnionych. Powoduje to pojawienie się ich w profilu tuż pod sekcją Bio. Warto grupować je tematycznie i wykorzystywać do opowiedzenia jakiejś historii. Przykładowo u mnie wiszą pod Bio Insta Stories ze szkicami, zdjęciami z pracy i procesu powstawania ilustracji itd. Oddzielną kategorie dostał również mój kot. Pojawia się rzadko, ale zawsze wzbudza zainteresowanie 🙂
- bardzo fajna sekcja to archiwum relacji – wszystkie Insta Stories trafiają tam po upływie 24 godzin i tylko Ty możesz je odtworzyć ponownie. Powstaje taki Instagramowy pamiętnik. Bardzo lubię wracać do minionych relacji po jakimiś czasie. Archiwum ukryte jest pod ikoną strzałki- zegarka w lewym górnym rogu na Twoim profilu(na iPadzie) lub w prawym górnym tuż obok menu z ustawieniami na telefonach
- możesz też zarchiwizować posty, które uważasz za nieaktualne, czy nie pasujące do feedu. W przeciwieństwie do usunięcia posta – w archiwum nadal masz do niego dostęp i możesz go w dowolnej chwili przywrócić. Archiwum postów znajduje się w tym samym miejscu co archiwum relacji – wystarczy po wejściu rozwinąć menu u góry
- możliwość tagowania produktów i kont na zdjęciach – bardzo przydatna funkcja dla firm promujących produkty, która zdecydowanie uatrakcyjnia współpracę z influencerami
- od wiosny 2018 roku możesz wyciszyć irytujące Cię konta bez odobserwowywania użytkownika – ciocia, czy koleżanka nie dowiedzą się, że w nosie masz zdjęcia ogródka i słodkich bobasów… bardzo przydatne!
- w czerwcu 2018 na instagramowski salon weszła także IGTV – oddzielny pokój przeznaczony na wideo od 10s do 10 min (większe marki mogą wrzucać filmiki trwające nawet 60 min ). Co ciekawe, wymagany jest format pionowy, czyli najwygodniejszy do oglądania na telefonach. Czy IGTV będzie konkurencją dla YouTuba, nową formą prezentowania treści, czy może kolejnym miejscem gdzie zobaczymy dokładnie to samo, co już nam się przewinęło przez inne social media? To już pewnie zależy od nas samych – na pewno jest to ciekawa funkcja, z którą warto poeksperymentować. Parcie na wideo w 2018 r jest tak nachalne (w 2019 nagminne)! Może zamiast stawać okoniem warto je wykorzystać? Po roku od debiutu IGTV stwierdzam, że nie jest żadną konkurencją dla Youtuba i korzystam z niej raczej rzadko. Nadal łatwiej mi tam opublikować swoją paplaninę. Poziom komentarzy i przychylność komentujących na Instagramie zdecydowanie przewyższa jutubowe kanały. Powstała także oddzielna aplikacja IGTV – jeszcze nie korzystałam, więc się nie wypowiem 🙂
- możliwe są zakupy wprost z Instagrama. Prowadzący działalność bardzo sobie chwalą tę funkcję. Nie korzystałam z niej, ani jako sprzedawca ani kupujący, dlatego nie rozwinę tego tematu
- wyzwania – to już bardziej plus po stronie określonych kont, społeczności niż samego Instagrama. Niezaprzeczalnie, opatrzone hashtagami wyzwania, to jedne z najfajniejszych instagramowych zabaw, a także bardzo efektywny sposób zdobywania nowych obserwujących. #inktober (pisałam już czemu warto brać udział i jak nie ukończyć wyzwania ;)), #mermay, #folktaleweek (to wyzwanie opisałam szerzej), #childhoodweek, #drawthisinyourstyle – to tylko kilka z nich i wszystkie śmigają najlepiej na Instagramie (oddzielny post o wyzwaniach też jest konieczny!)
- licznik czasu spędzanego w aplikacji – odnajdziesz go w prawym górnym rogu w menu na Twoim profilu, ukrytym za trzema poziomymi paskami. Nazywa się: Twoja Aktywność i pokazuje ile godzin spędzasz średnio w aplikacji. Nie powiem ile u mnie wynosi. Dość że ustawiłam sobie przypomnienie, które wyskakuje ilekroć przekroczę 45 min używania Instagrama dziennie. I przyznam, że nie ma dnia, by nie wyskoczyło, jak ogromny wyrzut sumienia…
- znacznik nazwy – również ukryty w menu na profilu. Zamiast podawać nazwę swojego profilu, możesz pokazać go i pozwolić innym zeskanować kod telefonem – dzięki temu od razu otworzy się Twój Instagram. Moim zdaniem – przerost formy nad treścią (dosłownie). Mi tam szybciej wklepać nazwę, choćby brzmiała np. @buziaczekszatana666..
Zła, zła, zła zmiana
Zabawa z Instagramem trwa, ale wielokrotnie zdarza mi się przymykać oko na coraz więcej niedogodności i upierdliwości. A jaki sens jest wgapiać się w instagramowe zdjęcia z zamkniętymi oczami? Z platformy zdjęciowej, przekształca się w miejsce w którym:
- jesteśmy coraz bardziej zarzucani reklamami: zarówno w feedzie (średnio co 5 post to reklama w 2019 r), jak i Insta Stories (co 4!), jestem pewna, że prędzej czy później zaczną wciskać reklamy również w zakładce Explore (podpowiada nam posty, które mogą się nam podobać na podstawie naszych polubień)
- zamiast autentyczności dostajemy morze kreacji: wykreowane wnętrza, stylizacje, osobowości, życia. Aż strach pokazać bałagan na biurku i dziurawy płot 🙂 Od dawna na kontach przeważają profesjonalne zdjęcia. Choć najczęściej nadal korzystamy z Instagrama za pomocą telefonu, zdjęcia coraz częściej robimy profesjonalnymi aparatami lub naprawdę wypasionymi telefonami. I to jest ok, czerpię z pięknych zdjęć dużo inspiracji, jednak tęskno mi często za autentycznością
- Instagram od jakiegoś czasu mieszał z chronologią wyświetlania postów. Zmiany w algorytmach wprowadzone w 2018 r. pokazują, że coraz bardziej zbliża się do znienawidzonego Fejsbuka w decydowaniu za mnie co chciałabym zobaczyć (umówmy się – sama wiem to najlepiej!).To uszczęśliwianie mnie na siłę ma za zadanie zapewne sięgnięcie do kieszeni twórców treści, którzy albo będą wyciskać siódme poty, by tworzyć jeszcze bardziej angażujące treści (i po co? Jestem zadowolona z tego, co widziałam do tej pory – dlatego obserwuję, zawsze mogę przestać lub wybrane konto wyciszyć) albo zasilą kasę Instagrama (= Fejsbuka), by zareklamować swoje posty.
- ostatnio nachalnie pokazuje mi niepolubione posty, które już widziałam. Jakby chciał przypomnieć „Hej, przeoczyłaś, pierdoło! Polub! Powinno Ci się to podobać! Wiem lepiej niż ty!” Bardzo irytujące.
- Instagram staje się powoli maszynką od wszystkiego: zdjęcia, wideo, Insta Stories, dłuższe treści i tutoriale, wyszukiwarka, czat (brakuje jeszcze tylko grup, ciekawe czy wprowadzą). To wspaniale że aplikacja się rozwija, jednak ilością funkcji może przytłaczać. Człowiek się zaczynie niedługo zastanawiać, czy istnieje świat poza Instagramem? Ja się już zastanawiam odkąd został wprowadzony licznik czasu i dotarło do mnie ile czasu marnuję na scrollowanie!
Co by się jeszcze przydało?
Instagram generalnie nie pozwala na umieszczanie linków. Jedyne miejsca, w których zobaczysz aktywne łącza, to Twój profil (w sekcji BIO możesz umieścić jeden) i relacje w Insta Stories. Ale tu haczyk! Linki mogą zamieszczać tylko firmowe konta od 10 tysięcy obserwujących (straszna chamówa i dykryminacja, nas, maluczkich…)
W sumie rozumiem o co chodzi (co nie zmienia faktu, że to mi się nie podoba). Linki zewnętrzne to pokusa byśmy wyrwali się z instagramowego Matrixa. Im ich mniej, tym więcej czasu spędzimy w aplikacji. Próbując udawać obiektywność, przyznam, że możliwość dodawania aktywnych linków prawdopodobnie szybko zalałaby spamem sekcję komentarzy i Insta Stories.
Jednym ze sposobów na zalinkowanie do więcej niż jednego miejsca, jest umieszczenie w profilu łącza do strony zbierającej różne linki (do YouTube, FB, ostatniego posta). Możesz do tego stworzyc odrębną podstronę na swojej stronie, blogu – lub użyć np. LinkTree.
Jeśli nie Instagram, to co?
Czy poleciłabym go do pokazywania swoich prac i budowania relacji z odbiorcami? Jasne!
Nadal jest o niebo przyjemniejszym miejscem niż Fejsbuk, a jego popularnośc stale rośnie. Zapewnia tony inspiracji, fajny kontakt z użytkownikami i dużo zabawy z Insta Stories. Ale warto zachować ostrożność, bo kierunek, w którym zmierza, znamy już z dziejów FB.
Zbyt częste i długie korzystanie z aplikacji jest przytłaczające. Ilość świetnych ilustracji, kont z pięknymi zdjęciami opływających w dziesiątki tysięcy followersów, działa nieco depresyjnie. Zwłaszcza w połączeniu z długą i żmudną pracą, jaką trzeba systematycznie wykonywać, by dotrzeć ze swoimi treściami, do własnej społeczności. Nie wspominając o nowych osobach!!! Patrząc z tego punktu widzenia, Instagram jawi się jako ogromny wiatrak, przeciwko któremu my, biedni Don Kichotowie ruszamy z mikrą szabelką w dłoni.
Dlatego rozglądam się za jakimś innym miejscem, które odpowiadałoby mi bardziej. Instagram 2018 (w 2019 r tym bardziej!) nie ma już wiele wspólnego ze swoimi początkami, a obecność tam z przyjemności zamienia się w walkę o uwagę ludzi, którzy sami chcieli oglądać nasze zdjęcia. Trudzimy się podwójnie – pierwszy raz: zdobywając obserwującą osobę obserwującego, drugi raz: próbując wyświetlić się w jego feedzie. Ktoś powie, że spowoduje to pojawianie się treści najlepszej jakości. Możliwe. Lecz jeśli dodamy do tego zalecaną częstotliwość publikowania treści (przynajmniej raz dziennie), zaczyna to bardziej przypominać wyścig szczurów….
Zanim Instagram zawojował mnie bez reszty, bardzo lubiłam Tumblr – platformę mikroblogową, gdzie również to obraz jest w centrum zainteresowania. Ma bardzo przyjemną aplikację mobilną, a reklamy nie są tak częste i irytujące. Odwracam się więc za siebie i zerkam tęsknie w stronę Tumblra. Jednak obawiam się, że dni największej popularności ma już za sobą.
Co więc zostaje?
Blog i własna strona internetowa.
Na własnej domenie i hostingu, według własnych zasad. Obecność w social media coraz bardziej przekonuje mnie, że nie warto budować społeczności w miejscach, w których reguły gry zmieniają się tak szybko i jesteśmy zmuszeni godzić się na mniejsze i większe upierdliwości, by móc z nich korzystać. Dodatkowym niebezpieczeństwem wydaje się oparcie biznesu o jedną platformę internetową. Instagram ma szanse stać się niedługo poważnym konkurentem dla Etsy , Amazona i innych platform sprzedażowych. Czy naprawdę można polegać na jakiejkolwiek platformie, czy aplikacji, która może usunąć Ci konto bez podania przyczyny?
Stawiam na budowanie własnego domku w internetowych czeluściach. Dlatego też, na miarę własnych możliwości, spróbuję być obecna w tym miejscu jak najczęściej! Liczę na to, że wpadniesz od czasu do czasu i dasz znać, że też tu bywasz 🙂
Jak najprościej pozostać ze mną w kontakcie? Zapisując się na newsletter! ,
Newsletter
Zapisz się by być na bieżąco z nowymi i planowanymi postami na blogu oraz odebrać prezenty
Dziękuję!
Jeszcze tylko potwierdzenie i jesteś na liście!
Czy Instagram wkurza tylko mnie? Może uważasz, że przesadzam i insta to nadal najfajniejsze social media w „internetach”? Albo w ogóle nie znosisz Instagrama w całej rozciągłości? I jeśli nie Instagram, to co?
Podziel się ze mną swoją opinią!