Minęło kilka miesięcy odkąd iPad i ja jesteśmy razem. Były to miesiące ogromnej fascynacji (na bank wzajemnej, tyle, że biedny tablet nie jest w stanie jej wyartykułować). Chemia była wyczuwalna od samego początku. To ona zadecydowała, że odrzuciłam wszystkie zdroworozsądkowe „za i przeciw”, tak starannie przygotowane przed zakupem. O trudnym wyborze pomiędzy urządzeniami przenośnymi do rysowania możesz przeczytać w poście iPad Pro dla ilustratora.
W nowych związkach już tak bywa, że po czasie totalnego oszołomienia, piania z zachwytu, nieunikniony jest moment otrzeźwienia. Docierają do nas mniej radosne spostrzeżenia z gatunku: ona goli nogi jego maszynką, on rozrzuca skarpetki, jak bielanki kwiaty w kościele… iPad nie goli i nie rozrzuca, ale ma swoje na sumieniu. I o tym dziś.
Czasem problem będzie leżał po stronie tabletu, czasem po stronie aplikacji, ale narzekam dziś hurtowo i bardzo nieobiektywnie! Biorę pod uwagę moje ogólne doświadczenie korzystania z iPada.
Zaznaczam, że jestem jedynie przeciętnym użytkownikiem, który nie wymiata w temacie sprzętów. Jeżeli któryś z moich problemów ma jakieś w miarę proste rozwiązanie, grzecznie proszę – podziel się swoją wiedzą, a moje braki pomiń życzliwym milczeniem. Z góry dzięki!
iPad Pro 2017 – cienie
Zaczynam od narzekania, bo w tej dziedzinie mam wieloletnie doświadczenie i (nie chwaląc się) osiągam poziom ekspercki. Oczywiście są i blaski . Zostawiam je sobie na później, bo to o wiele dłuższy temat.
Co mnie irytuje? Co jest nieznośne? Co mogłoby działać lepiej i usprawniać mi pracę? Jest tego trochę… Na pierwszym miejscu plasuje się…
Klawiatura
Systemowa, ale nie tylko. iPada wykorzystuję (tak, wykorzystuję – to trochę patologiczny związek…) przede wszystkim do malowania, ale także do innych czynności jakie przyzwoicie prowadzący się tablet wykonywać powinien. Piszę mejle, sporządzam notatki, prowadzę Instagrama i Facebooka, używam komunikatorów.
Upierdliwa klawiatura to niebagatelny problem. Dlaczego upierdliwa? Konieczność przełączania się pomiędzy językami (Pl i En) i niemożność korzystania z obu słowników równocześnie, doprowadza mnie do białej gorączki! Na porządku dziennym nadal jest sytuacja, gdy po 15 minutach pisania komentarza życia okazuje się, że zamiast sensownej treści posadziłam las wirtualnych krzaczków. Pisałam w jednym języku, podczas gdy klawiatura miała ustawiony inny, więc autokorekta miała używanie.
Nawet jeśli pamiętam o zmianie języka, nie rozwiązuje to wszystkich problemów. Polski nasiąka angielskim słownictwem jak gąbka. Nigdy nie zdaję sobie z tego sprawy bardziej niż w momentach, kiedy oglądam jak fikuśnie zabawia się z nim autokorekta. Owszem, wiem że klawiaturowe aplikacje takie jak GBoard, czy SwiftKey zgrabnie rozwiązują ten problem…kosztem zezwolenia na pełen dostęp do wprowadzanych informacji. Oznacza to, że taka aplikacja zapisuje wstukiwany tekst w sobie tylko znanym celu. Dziękuję, postoję! Można jeszcze wyłączyć autokorektę całkowicie, choć to też nie jest idealne rozwiązanie, w końcu po to jest, by nam ułatwiać życie i poprawiać częste literówki.
Może znasz patent na rozwiązanie równoczesnego wprowadzania w dwóch językach, bez godzenia się na wypływ prywatnych informacji? Oświeć mnie i uratuj moją równowagę psychiczną!
Zaznaczanie tekstu
To jeszcze nie koniec! Jest jeszcze wprowadzanie poprawek do zapisanych już słów. Zmuszenie kursora, aby łaskawie postawił się tam gdzie umieściłam palucha na ekranie graniczy z cudem. Kilkakrotnie podświetla się całe słowo, to przód, to początek, dopiero po kliku próbach wskakuje w miejsce pomiędzy literkami. Przytrzymanie dwoma palcami spacji umożliwia ustawienie kursora w wybranym miejscu, ale działa to tylko na klawiaturze systemowej. Nie zawsze sprawnie. Można przytrzymać palcem dłużej tekst by precyzyjnie zaznaczyć go lupka- jednak jest to bardzo niewygodne, jeśli w jednej ręce trzymam Apple Pencil, w drugiej tablet. Lupka też równie zachowuje się w różnych aplikacjach. Jak to jest, że taki problem zupełnie nie występuje na małym ekranie telefonu z Androidem, a jest tak wkurzający na tablecie o przekątnej 12.9 cala, z tak dokładnym wskaźnikiem jak Apple Pencil? W mojej małej głowie się nie mieści.
Najwygodniej pisze mi się przy pomocy niewielkiej klawiatury łączącej się z tabletem przez Bluetooth. Zdecydowanie sprawniej wprowadza się na niej dłuższe teksty i zamienianie słów nie jest aż tak częste. Jest to jednak niewygodne rozwiązanie, gdy chcę jedynie odpowiedzieć na jakiś komentarz.
I jeszcze o wprowadzaniu tekstów – skoro Apple stworzył tak genialne urządzenie jak Apple Pencil, czemu nie pozwolić na ręczne wpisywanie tekstu? Rozpoznawanie pisma odręcznego nie jest nowością. Oferują je różne aplikacje takie jak Notatki, czy Good Notes. Dlaczego nie mogłoby być to rozwiązanie systemowe? Byłoby szybciej, łatwiej i polskie „ę” ,”ą” by na tym skorzystało.
Zapis plików
Temat zamieszania z zapisem plików powtarza się często w internecie. Nie bez powodu. Zapisując plik obrazkowy w folderach na iPadzie spodziewać by się można, że automatycznie będzie można go znaleźć również w aplikacji zdjęcia, prawda? Błąd! By tam wskoczył muszę go zapisać dodatkowo w zdjęciach, co owocuje bezsensownym powielaniem plików oraz niepotrzebnym zamieszaniem (niektóre aplikacje otwierają pliki ze zdjęć, inne chcą je importować, jeszcze inne w ogóle zdjęć nie widzą…) Do zmiany!
iCloud Drive
5 GB darmowego miejsca w chmurze to brzmi dumnie, co? Tylko brzmi. W praktyce automatyczny backup systemu rozsiadł się niemal na całości po 3 tygodniach. Owszem, można wykupić więcej miejsca. 4 zł na miesiąc za 50 GB – to nawet niedużo. Modele subskrypcyjne to świetne rozwiązanie… ale tylko dla sprzedających. Jako klient na wszelkie tego typu rozwiązania reaguję alergią. Wyjątek czynię jedynie dla pakietu Adobe (bez radości i może już niedługo) oraz banku muzycznego Deezer (zdecydowanie chętniej).
Problem z barkiem miejsca na iCloud Drive rozwiązuję poprzez wyłączenie automatycznego backupu i systematyczne przenoszenie plików roboczych na komputer, co robiłabym tak czy inaczej. Mogę mieć bałagan w kuchni, ale w folderach? Nigdy!
Pamięć
Ten temat przegapiłam planując zakup. Mój iPad ma 64 GB miejsca. Póki co nie mam z tym problemów , ale wiedząc że nie ma możliwości podpięcia karty micro SSD z pamięcią zewnętrzną, kupiłabym model z większą ilością miejsca – tak na wszelki wypadek. Za brak możliwości dołożenia pamięci zewnętrznej- wielki minus.
Bateria Apple Pencil
Za częste ładowanie! Niby wytrzymuje dzień rysowania, niby ładuje się naprawdę szybko (w około 15 min pełne naładowanie, zdolny do dłuższego rysowania już po kilku minutach), niemniej jest to niedogodność. Najczęściej ładuję przez tablet, nie używam dołączonej przejściówki (za dużo zachodu). Wbrew obawom nie zgubiłam jeszcze zatyczki ukrywającej wtyczkę do ładowania (wystarczy odłożyć ją na obudowę iPada, w której po bokach są magnesy- trzyma się ładnie).
Tłuste ślady na ekranie
Skąd się one tam w ogóle biorą? Czyje tłuste łapska zostawiają tyle śladów? Jest to lekka niedogodność, którą można załatwić poprzez założenie protektora na ekran (polecane również ze względów bezpieczeństwa). Wiele z Was mówi o specjalnym protektorze Paperlike – który nie tylko chroni ekran, zapobiega pozostawianiu tłustych smug, ale także imituje tekturę powierzchni papieru, przez co podobno rysuje się o wiele przyjemniej. Podobno. Nie próbowałam jeszcze – dość drogi. Ale chyba się skuszę.
A teraz kilka mniej uzasadnionych żalów:
Tu bardziej winna jest sama aplikacja, irytująco niedopasowana do rozmiaru ekranu i ograniczona po bokach czarnymi paskami. To wygląda po prostu źle. Gdyby chociaż były białe… A tak – jak klapkiem w oko.
Gmail
Niby taki sam jak na Androidzie, tylko że nie całkiem. Brak niektórych funkcji formatowania tekstu w połączeniu z koszmarnym jego wprowadzaniem sprawiają, że mejle wygodniej pisze mi się z telefonu… A przecież nie tak miało być!
Aplikacje Adobe
Znów niezasłużone cięgi zbiera iPad Pro, ale trzeba wiedzieć, że decydując się na niego nie dostajemy pełnego dostępu do magicznych umiejętności programów, a jedynie mocno okrojone aplikacje. Mimo to spodziewałam się po Adobe czegoś więcej. Adobe Sketch (niby zamiennik Photoshopa do malowania) oraz Adobe Draw (niby zamiennik Illustratora) są rozczarowująco ubogie. „Smuteczek” to za mało powiedziane. I wcale mnie nie przekonuje tłumaczenie, że to dlatego, iż są darmowe (wymagane jest jedynie stworzenie bezpłatnego Adobe ID). Spodziewałabym się aplikacji co najmniej dorównujących bardzo dobremu, darmowemu Sketchbookowi od AutoDesk. Lub chociaż bardziej rozbudowanych wersji dla płacących już użytkowników Creative Cloud.
Jako wiecznie marudząca optymistka (taki paradoksik) mam nadzieję, że Adobe dopiero bierze rozbieg. Nawet chodzą słuchy, że ma się pojawić Photoshop o pełnych funkcjach swojego desktopowego odpowiednika. Oby jak najszybciej!
Możliwe, że pozostawiłam wrażenie, że wszystkie apki od Adobe to dno i metr mułu – to mylne wrażenie. Mają swoje dobre, a czasem nawet rewelacyjne strony, o których postaram się jeszcze napisać. Jest też dużo cudownych (bezpłatnych lub tanich) aplikacji do malowania z Procreate na czele. Ale dziś nie o tym! Dziś kontestacja i marazm 😉
Więcej grzechów …
…nie pamiętam, choć bardzo możliwe, że odgrzebię je poukrywane po ipadowych kątach i tu dorzucę. Skoro zauważam wady po pierwszych miesiącach, co będzie potem? Zacznie pić, bić i leżeć na kanapie całymi dniami (już czasem leży, ale jeszcze bez piwa)? Wizja tyle przerażająca, co nierealna 🙂
Pomimo tej (miejscami naciąganej) litanii ilość korzyści, pozytywnych zaskoczeń, a także rewolucja w sposobie pracy odkąd mam iPada Pro powoduje, że nie żałuję zakupu. Nic a nic! W końcu jego głównym zadaniem miało być umożliwienie mi rysowania komputerowego w oderwaniu od biurka – a z tym radzi sobie rewelacyjnie! I o tym będzie w kolejnym poście o radościach, również tych zupełnie nieoczekiwanych, oraz dlaczego, dosłownie, przyrósł mi do ręki.
Jeśli jesteś właścicielem iPada, który Cię wkurza – opisz swoje problemy, dołącz do chóru narzekania – może wspólnie uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie.
A może większość moich problemów z tym tabletem rozwiązali już jaskiniowcy? Daj znać!
Jeżeli dopiero planujesz zakup, mam nadzieję że przedstawiłam kilka tematów, które sprawią, że chwilę się zastanowisz, czy iPad Pro na pewno jest dla Ciebie. Zajrzyj też do posta, w którym wyjaśniam dlaczego zdecydowałam się go zakupić. Jeśli masz jakieś pytania – pytaj, postaram się pomóc!