• Post comments:0 Komentarzy

Tanie markery

Jakiś czas temu powstał w moim mieście market Action znany z tanich artykułów, w tym plastycznych. I to konkretnie przyciągnęło mój leniwy tyłek do miasta z lasu, gdzie obecnie mieszkam.

Każdy kto maluje, rysuje, dzierga i tworzy wie, jak koszmarnie drogie potrafią być materiały. Ten ból serca kiedy wdajemy kilka stówek w sklepie plastycznym, a waga zakupionych produktów jest nadal piórkowa…

Większość z nas wie też, że na materiałach plastycznych nie opłaca się oszczędzać. Często mści się to słabej jakości efektem, mimo umiejętności i wielu godzin włożonej pracy. Takie doświadczenia mam z większością tanich farb i papierów. Jakość i cena często idą w parze. Ale czy zawsze?

Kiedyś postanowiłam dać szansę porządnym markerom alkoholowym, za pomocą których artyści podpatrywani w Internecie tworzyli cuda. Postawiłam na Promarkery z Letraset i szarpnęłam się na zestaw 24 kolorów. To był spory wydatek. Zbyt długo się nie cieszyłam z zakupu. Pomijam fakt, że bałam się nimi rysować (bo drogie i zużyję). Okazało się, że trafiłam na jakaś trefną partię z niedomykającymi się skuwkami. W ten sposób połowa mojego zestawu wyschła. Cały trafił na szafę, a kiedy postanowiłam po kilku latach dokupić tusz i przywrócić je do życia, pędzelkowe końcówki kilku sztuk po prostu się złamały podczas rysowania. Od tej pory od wszelkich markerów trzymałam się z daleka.

Patrzyłam więc na półki w markecie pożądliwie, acz nieufnie. Udało mi się ominąć półki z farbami, pędzlami, włóczkami i już miałam gratulować sobie silnej woli, kiedy mój wzrok padł na półki z markerami DecoTime. Kolorowe, akwarelowe i alkoholowe, w zestawach po 3, 10,12, 60… Ceny więcej niż korzystne. Ale czy nadają się do czegokolwiek?

Gdy zobaczyłam zestaw 60 pisaków alkoholowych w cenie niewiele ponad 60 zł, pomyślałam, że jestem gotowa podjąć ryzyko. Po powrocie do domu, od razu zabrałam się do testów. Najwyżej będą słabe. Czy były?

W tym momencie mój zestaw markerów alkoholowych ma ok 220 kolorów. Akwarelowych – 140. I mam ochotę na więcej!

Testami i pierwszymi wrażeniami z malowania tanimi markerami alkoholowymi i akwarelowymi podzieliłam się w filmie na You Tube. Po kilku miesiącach i kilkunastu ilustracjach, mogę powiedzieć trochę więcej. Postanowiłam zebrać swoje doświadczenia związane z tymi markerami. Podzieliłam je na kategorie wad i zalet.

Zalety

  • Cena -wiadomo! Cena za marker różni się w zależności od ilości w zestawie, ale zawsze jest w okolicach 1 złotówki za sztukę. Czyli naprawdę niska.
  • Na nic niska cena jeśli jakość do bani. Ale z jakością jest naprawdę nieźle! Markery mają dwie końcówki – cienkopisową i pędzelkową, obiema maluje się wygodnie. Bardzo lubię dużą kontrolę jaką daje malowanie markerami w porównaniu do malowania farbami. Wykonane z plastiku, wyglądają ok, choć wiadomo, po takiej cenie, człowiek nie spodziewa się pięknego dizajnu. Dzięki trójkątnemu kształtowi wygodnie trzyma się je w dłoni i nie sturlają się z biurka. Mój kot musiał się trochę namęczyć, zanim zrzucił 🙂 Kolory nasycone.
  • Bardzo szeroka gama kolorystyczna. Dostępne jest ponad 300 kolorów. Sprzedawane są w zestawach po 4, 12, 40 i 60 sztuk. Sam zestaw 60 markerów ma kolory na tyle uniwersalne, że można zabierać się do malowania, ale jeśli nam zależy na tak charakterystycznych dla markerów alkoholowych płynnych przejściach kolorystycznych- przyda nam się więcej kolorów.
  • Kolory widoczne sa na skuwkach markerów, co pozwala szybko wyciągnąć potrzebny kolor. Większość z nich dość wiernie oddaje barwę mazaka, ale zdarzają się niespodzianki.
  • Skuwki domykają się ładnie, choć zdarza się raz na jakiś egzemplarz, który trzeba przycisnąć mocniej.
  • Markery sprzedawane są w wygodnych plastikowych kasetkach, które można łączyć ze sobą i łatwo przenieść z miejsca z miejsce. Dodatkowo taka ilośc kolorów w mojej pracowni mnie raduje za każdym razem kiedy spojrzę na moją kolekcję. Kolekcjonerska żądza posiadania włączyła się u nie bez dwóch zdań.
  • Bardzo dobrze maluje się nimi po przeznaczonym dla nich papierze tej samej marki (blok …), ale sprawdza się tez na innych rodzajach papieru. Na słabej jakości papierze kolory nieco rozlewają się na boki, ale nadal wyglądają bardzo dobrze.
  • Wbrew podejrzeniom, kolor jest dość trwały, nie blaknie po kilku dniach i ilustracje, nawet te w otwartych szkicownikach pozostawionych na biurku pod oknem- wyglądają wciąż żywo. Nie wiem jak będą się sprawowały po latach, koleżanki donoszą, że próby czasu nie wytrzymują i lepiej ilustracje nimi wykonami trzymać w szufladzie, ale hej! To tanie markery, cudów się nie spodziewam i biorę na klatę, że mogą zmienić kolory po latach, zwłaszcza narażone na bezpośrednie światło. Z tym słabo sobie radzą nawet farby najlepszych marek. Choć wypuszczone niedawno markery Talens Pantone podobno mają być niezwykle trwałe.
  • Na stronie DecoTime można ściągnąć wzorniki z kolorami mazaków, co ułatwia sporządzenie spisu posiadanych mazaków. Bardzo dobrze łączą się z markerami akwarelowymi. Lubię też na końcu malowania poprawki i jaśniejsze elementy domalować markerami akrylowymi tej samej marki.

Wady

  • Nie można ich ponownie napełniać. Znów, ciężko byłoby tego oczekiwać za tak niewielką cenę, jednak boli, że po zużyciu tuszu zostaniemy z dużą ilością niepotrzebnego plastiku, którego i tak już jest wszędzie za dużo!
  • Brak możliwości kupowania na sztuki, nawet na stronie producenta. Mazaki sprzedawane są zawsze w zestawach. Chcąc uzupełniać nasza kolekcję, musimy pogodzić się , że trafią nam się kolory, które już posiadamy. Średnio w nowych zestawach powtarza się od 3 do 5 kolorów. Wszystko fajnie jak mamy nowo- zakupione zestawy, ale problem zacznie się, kiedy niektóre kolory zaczną nam się kończyć, podczas gdy inne nie będą jeszcze wymagały wymiany.
  • Ciężko przewidzieć jakie zestawy będą dostępne w najbliższym sklepie. Zatem dokupowanie nowych przypomina polowanie. Całkiem niezła strategia marketingowa, bo faktycznie łatwo się wkręcić i brak pełnej dostępności wzbudza żądze posiadania. Żeby ułatwić sobie rozeznanie w zestawach i kolorach które posiadam robię sobie zdjęcia i opakowań. Dzięki temu w sklepie łatwiej wybrać zestawy, których jeszcze nie mam.
  • Cienkopisowa końcówka mogłaby być jeszcze cieńsza, by można było jej używać do line artów i drobniejszych szczegółów. W takich przepadkach teraz posiłkuje się cienkopisami.
  • Zdarza się że kolory nie pokrywają się z podglądem na pokrywce. Lepiej mieć pod ręką wzornik.
  • W związku z blaknięciem kolorów, zapewne nie nadają się do profesjonalnych ilustracji i nie ryzykowałabym sprzedaży wykonanej nimi pracy komukolwiek. Za to nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać taką pracę do stworzenia wydruków wysokiej jakości.

Wnioski

Uważam, że zalety przeważają, a same markery są świetnym produktem dla dzieci i każdego, kto (jak ja) woli sprawdzić, czy dana technika mu pasuje, zanim wyrzuci spore pieniądze na markery lepszej jakości. W tym przypadku jakość jest wystarczająca, by mieć przyjemność z malowania i nie zniechęcić się do techniki, jak to bywało nie raz, kiedy próbowałam słabej jakości gwaszy czy akwareli. Jednak nietrwałość pigmentów wyklucza je z zastosowania profesjonalnego.

Markery należy przechowywać w pozycji leżącej, w większej odległości od kaloryfera, żeby nie przyśpieszać wysychania tuszu.

I to tyle o tanich markerach alkoholowych DecoTime ode mnie. Chętnie usłyszę, jakie są Twoje doświadczenia z markerami – jeśli masz jakieś rady – podziel się nimi!

Na koniec podrzucam darmową kolorowankę, którą udostępniam za zapis na newsletter. Świetnie nada się do kolorowania markerami!