• Post comments:1 Komentarz

Jak zasady tworzenia ilustracji w końcu mnie dopadły

Nudne zasady i droga na około

Przez długi czasu nauki rysowania (która nigdy się nie kończy) nie lubiłam tych wszystkich artystycznych prawideł i zasad. Chciałam od razu brać się za malowanie. Nie dziwiłam się, że moje prace na początku nie wyglądały najlepiej, bo nie zauważałam błędów. Byłam z nich zadowolona i dumna. Wtedy zazwyczaj wkraczał nauczyciel plastyki ze swoimi mądrościami, krytyką i psuł całą zabawę.

Te wszystkie zasady tworzenia ilustracji: kompozycje, złote podziały, walory i teorie kolorów wydawały mi się nudne. Pewnie dlatego przez pierwsze lata swojego rozwoju artystycznego miałam do nich awersję, a proces nauki opierałam głównie na dużej ilości ćwiczeń, szkiców studiów i analizowaniu prac twórców, których lubię.

I muszę przyznać, że udało mi się po pewnym czasie osiągnąć całkiem przyzwoity poziom.. Co ważne, wystarczający, by utrzymać z pracy ilustratora. Nieźle jak na osobę, która wybrała drogę na około, zamiast sensowniejszej drogi na skróty…

Fascynujące zasady i droga na skróty

Jako w miarę wyrobiony ilustrator zaczęłam bliżej przyglądać się zasadom i teorii tworzenia ilustracji, projektowania wizualnego. Z zaskoczeniem odkryłam wtedy, jak wiele z nich stosowałam w swoich pracach, nie będąc tego w pełni świadomą. Przez częste ćwiczenia i analizowanie obrazów, które mnie zachwycały, te „nudne” zasady i tak przenikały do moich ilustracji, niejako tylnymi drzwiami. Drugie podejście do teorii tworzenia ilustracji było fascynujące. Bardziej świadome ich zastosowanie przyśpieszyło mój rozwój.

I trochę żal ściska, że nie przekonałam się do tego tematu na samym początku , bo to droga na skróty w artystycznym rozwoju.

Spontaniczny szkic, ale czy nieprzemyślany?

Nadal bardziej lubię iść na żywioł i sprawdzać co działa w boju. Jest to dla mnie dużo bardziej ekscytujące niż sztywne zaplanowanie i wykonanie. Dopiero po skończeniu pracy chętnie rozbieram ją na czynniki pierwsze. Wyszukuję powody, które stały za podjętymi decyzjami i zadowoleniem stwierdzam, że wiele z nich ma poparcie w artystycznych zasadach. Wyciągam wnioski z tego, co zadziałało, a co okazało się niewypałem i dlaczego.

Dzięki temu nie wytrąca m się z radosnego procesu tworzenia, ale też próbuje wyciągnąć jakąś naukę z każdej wykonanej pracy.

W przypadku szybkiego szkicu na podstawie zdjęcia referencyjnego – kolory, kadr, kontrasty i formy już tam są. To ode mnie zależy ich interpretacja.

Nicole Wronski | “Pinup Goes Pop”Vogue Nippon 2007
Moja wersja
  • kadr – powiększyłam obszar tła. Dzięki temu całość zyskała więcej oddechu a także podkreśliło to…
  • kontrast walorów pomiędzy jasna postacią, a ciemnym tłem jest bardziej widoczny. Jasna twarz w otoczeniu ciemniejszych włosów i najjaśniejsze partie obrazka zlokalizowane w pobliżu głowy tworzą wyraźny punkt zainteresowania (ale to już było dla brze rozegrane na zdjęciu)
  • kontrast kolorów – pchnęlam ciemne tło w stronę zieloności i turkusów. Dzięki temu wstrzeliłam się w harmonię kolorów zwaną triadą. So czysty żółty kolor sukienki odc na się wyraźnie od ciemnego, bardziej zgaszonego tła.
  • kontrast kształtów – dokonałam stylizacji sylwetki podkreślając kontrast kształtów (uproszczona, kanciata linia ciała kontrastuję z miękkimi, chaotycznym piniami fryzury)

Schemat kolorów (triada)

Kkntrast walorów i kształtów

To tylko szybkie ćwiczenie, ale rozłożenie go na czynniki pierwsze i zauważenie artystycznych zasad, które „wprosiły się” do procesu sprawia dużo satysfakcji. Spróbuj!

Warto znać sprawdzone tricki i zasady, by je łamać lub zaprzęgnąć  do roboty, choćby nie planując tego. Ich znajomość sprawia, że wcześniej czy później same zaczynają się wpraszać na ilustracje. Bardzo przydatne jest analizowanie swoich i nieswoich prac, zdjęć, by odpowiedzieć sobie na pytania: co działa, co się nie sprawdza i jak mogę tę wiedzę wykorzystać do swoich (niezmiennie niecnych) celów.